Przyszedł odpowiedni moment aby w końcu podsumować AJ2011. Gdybym miał to zrobić jednym słowem, powiedziałbym „modułowość”. Zespół projektantów pracujący w tzw. „kuchni Jordana” stara się co roku zaskoczyć świat kicksomaniaków. W ostatnich latach różnie im to wychodziło, dlatego w niektórych przypadkach nawet najbardziej zagorzali fani nie szczędzili krytyki. Rozwiązania przyjęte dla roku 2011 początkowo budziły kontrowersje i wątpliwości ale finalny produkt spotkał się z akceptacją większości.

Air Jordan 2011 detalAir Jordan 2011 podeszwa

Oficjalnie ukazały się w miesiącu lutym tego roku ale prace nad omawianym modelem rozpoczęły się zdecydowanie wcześniej. Pierwsze rozmowy pomiędzy Hatfieldem a drugim uzdolnionym projektantem Tomem Luedecke rozpoczęły się w 2005. Dotyczyły rozwoju konceptów modułowych systemów. W tym czasie opracowano kilka rozwiązań, które nie były jednak wystarczająco dobre aby trafić do produkcji. Dopiero po czterech latach, bo w 2009 roku, efekt był na tyle zadowalający, że postanowiono zadedykować go do konceptu Air Jordan 2011. Biorąc pod uwagę długość procesu powstawanie możemy wnioskować, że nie był to łatwy projekt. Poświęcony czas był jednak kluczowy dla uzyskania odpowiedniej użyteczności i funkcjonalności. Definiującym elementem są zatem dwie wymienne platformy amortyzujące wykorzystujące technologię Zoom Air oraz Max Air ale zanim omówię je bardziej szczegółowo, przejdę do scharakteryzowania samego buta.
Kolejnym charakterystycznym elementem AJ2011 jest użyta skóra. „Genuine leather” najwyższej jakości, naturalny materiał używany do produkcji butów wyjściowych znalazł swoje wykorzystanie w profesjonalnym obuwiu koszykarskim. Dostosowanie skóry, tak aby nie była zbyt gruba, wystarczająco mocna a jednocześnie potrafiła szybko dopasować się do stopy właściciela, również nie było łatwe. Nie było, ale poradzono sobie z nim świetnie. Zewnętrzna część buta została wzmocniona od wewnątrz specjalną siateczką z tworzywa sztucznego, która po rozgrzaniu sama dopasowuje się do stopy niczym druga skóra. Ręcznie robione zdobienia i liczne perforacje dodają jej klasy i powodują, że zagięcia, zmarszczki będące efektem użytkowania są trudno widoczne. Można zatem powiedzieć, że but dobrze się starzeje i jednocześnie jest bardzo przewiewny.
Po założeniu AJ2011 i dokładnym zasznurowaniu buta, mamy wrażenie jakby przywierał do naszej nogi bardziej niż poprzednie egzemplarze jakichkolwiek marek. Jest to zasługa systemu wiązania. „Pasy bezpieczeństwa”, bo tak nazwano ten system, to nic innego jak wytrzymałe taśmy, przymocowane do podstawy buta, które po zasznurowaniu doskonale oplatają stopę na całej jej długości. W połączeniu z opisaną wyżej skórą tworzą świetny duet będący opozycją wobec tradycyjnych dziurek na sznurowadła, które nie zawsze pozwalają nam dopasować buta do kształtu stopy. Na budowę modelu składa się jeszcze but wewnętrzny. Wykonany z wytrzymałych materiałów, zapewnia dodatkowy komfort, odczuwalny od razu po założeniu. Środkowa skarpetka świetnie się sprawdza na parkiecie ale dosyć trudno zakłada się przez nią buta.
Podeszwa AJ2011 również jest w pewnym sensie wyjątkowa. Przezroczysta guma o delikatnym odcieniu niebieskiego stanowi podstawę modelu. Przypomina wzorem i kształtem Kobe VI. Podobnie przedstawia się kwestia stabilności pięty, która jest krytykowana przez część posiadaczy. Wydaje mi się, że mniejsi, lżejsi i szybcy zawodnicy, grający przodem do kosza nie powinni mieć z tym problemu.

 

Ciąg dalszy nastąpi wkrótce…